Created by
Copyrights © 2022 ITO. All Rights Reserved.
Linki
Najnowsze wpisy
Zapisz się do naszego newslettera
ITO - Instytut Transformującej Obecności
Blue way up Patryk Lange,
Rynek Główny 34/15, 31-010 Kraków
Email: info@transformujacaobecnosc.pl
Telefon: + 48 601 959 519
Bądźmy w kontakcie
Autor: Alan Seale
Przekład: Marta Robson
Źródło: https://alanseale.substack.com/p/boundaries-of-the-soul
W niedawno opublikowanym w New York Times artykule, Hugh Morris zachwyca się wschodzącą gwiazdą pianistyki, Francuzem Alexandrem Kantorowem, który wzbudza rosnący zachwyt w świecie muzyki klasycznej. Nigdy wcześniej o nim nie słyszałem, ale uderzyła mnie głęboka świadomość Kantorowa, tego kim jest i co nadaje sens i kierunek jego życiu i karierze. To temat, nad którym sam zastanawiam się od chwili, gdy niemal dwa tygodnie temu doznałem mini udaru.
Zaledwie 27-letni Kantorow, w 2019 roku zdobył pierwszą nagrodę w Międzynarodowym Konkursie im. Piotra Czajkowskiego a w roku 2024 kolejną nagrodę Gilmore Artist Award za wyjątkowy kunszt artystyczny. Jednak, jak pisze w swoim artykule Morris, mimo błyskawicznego sukcesu, codzienne podejście do pracy Kantorowa pozostaje niezmienne. Wciąż współpracuje z tym samym menedżerem i nauczycielem gry na fortepianie, z którymi jest związany od 16. roku życia. W rozmowie z Morrisem przyznał: „Nie lubię zmian, zwłaszcza tych niepotrzebnych.” Założyciel niewielkiej szwedzkiej wytwórni, dla której Kantorow nagrywa, podkreślił: „On dba o relacje na długie lata i nie pozwala, by sukces go zmienił, albo żeby zmienił jego sposób myślenia. Naprawdę niewielu artystów tej klasy to potrafi”.
Refleksja nad tym, kim byłem, jestem i kim się staję, towarzyszy mi przez całe życie. Czytając o Alexandrze Kantorowie, zastanowiłem się nad tym czy to, jak przeżywam każdy dzień, zmieniło się – czy też nie – na przestrzeni lat. Podobnie jak Kantorow, przywiązuję wagę do rutyny, rytuałów i uporządkowanej struktury dnia. Cenię znane mi tak dobrze otoczenie i względnie stały rozkład dnia, co sprzyja mojej kreatywności i daje wewnętrzne ukojenie. Pod wieloma względami codzienność, jaką dziś tworzę, jest więc bardzo podobna do tej sprzed 40 lat. Przez te wszystkie lata moje życie zawodowe i publiczne niewątpliwie się rozwinęło i ewoluowało, lecz to, kim w istocie jestem, pozostało niezmienne, tak jak podstawowa struktura każdego mojego dnia.
Od 40 lat zaczynam dzień od wczesnego porannego spaceru, kiedyś jeszcze w towarzystwie psa, a następnie medytacji, ćwiczeń fizycznych i lekkiego śniadania. Potem przychodzi czas na maile i sprawy organizacyjne, zanim przejdę do głównej części dnia – pisania, prowadzenia sesji coachingowych lub mentoringowych z klientami (a wcześniej z wokalistami) oraz przygotowywania nadchodzących wykładów czy warsztatów. Od czasu do czasu przyjmujemy gości albo idziemy do nich na kolację, czasem chodzimy od kina, na koncerty czy spektakle teatralne.
Nawet kiedy sporo podróżowałem, prowadząc wykłady i szkolenia, moje dni miały podobny rytm. Różnica polegała jedynie na tym, że nie pracowałem z klientami indywidualnymi, ale z grupami. Choć podróżowałem po całym świecie i pracowałem w niemal 20 krajach, moje codzienne życie było i nadal jest dość proste. Po prostu czuję, że to właściwe, że to rytm, który mi odpowiada.
Czasami bardzo napięty grafik sprawiał, że znów potrzebowałem znaleźć równowagę, szczególnie wtedy, gdy przychodziło mi mówić „tak” temu, co, jak sobie później uświadamiałem, nie było moje. Jednak za każdym razem, przypominałem sobie, by wrócić do pytania, dlaczego tu w ogóle jestem? Co daje mi radość i spełnienie czy jak pozostać świadomym tego, gdzie i do czego czuję się powołany. Z biegiem lat nauczyłem się wyznaczać granice, chroniąc rytm, który najlepiej mi służy, jednocześnie tworząc przestrzeń na oddech i przyjmowanie nowych możliwości i doświadczeń.
Na te wszystkie pytania nie ma jednej odpowiedzi, każdy z nas „ma inaczej”. Ja przede wszystkim wolę konsekwentne trzymanie się tego samego rytmu, z drobnymi tu i ówdzie zmianami. Dla ciebie być może życie jest interesujące i ekscytujące wtedy kiedy jest pełne zmian. Ja nie odczuwam potrzeby ani pragnienia częstych zmian, ale ty może właśnie dzięki nim rozwijasz się, dzięki temu „nowemu i innemu”.
Jeszcze raz, nie ma tu dobrych czy złych odpowiedzi. Jest natomiast potrzeba zrozumienia tego, kim jesteś, skąd przychodzisz i co jest twoim powołaniem. Zrozumienia tego co karmi i rozwija twoją duszę; tego, co do twojego życia wnosi sens i autentyczną ekspresję. To jest o tym, żeby nauczyć się z ciekawością odróżniać to, w czym czujesz się komfortowo od tego co nie dla ciebie. To o ciągłym odkrywaniu siebie na co raz głębszym poziomie – kim jesteś i co w tym jest naprawdę ważnego.
To o granicach duszy, które z jednej strony zasilają i chronią nasz dobrostan, wzrost i rozwój, a z drugiej dają nam wolność do życia autentycznego, do rozwoju i wyrażania tego, kim jesteśmy.
Odkrycie granic swojej duszy, na poziomie fizycznym lub energetycznym, pomaga nam skupić się na swojej energii i utrzymać ją. Pomaga również w utrzymaniu poczucia swojej osobistej integralności tak, aby móc żyć pełnią autentycznego życia. To granice, które pomagają nam jaśniej określić to co wspiera nasze życie w zgodzie z własnym powołaniem, celem. Granice duszy pomagają nam tworzyć i żyć z pełną świadomością intencji, uważności i celu.
Tydzień temu pisałem o swojej zmieniającej się relacji z czasem, o tym jak otwieram się na coś istotnie głębokiego a jednocześnie nowego, pytając Życie o to by pokazało mi „co mnie czeka w błogosławionej pustce wiecznej teraźniejszości”. I tak rozmyślając zdałem sobie sprawę z tego, że potrzebuję granic – takich, które pomogą mi pozostać w „wiecznej teraźniejszości”. Potrzebuję subtelnych choć stanowczych granic, które ochronią mnie przed powrotem do przeszłych oczekiwań, do wzorców, które kiedyś dobrze mi służyły, ale dziś już są nieadekwatne. Te wzorce i oczekiwania należą do innego czasu. Dziś nadszedł czas, by w pełni odkryć struktury, wzorce i rytuały, które będą mi najlepiej służyć teraz, prowadząc mnie ku kolejnym rozdziałom mojego życia.
Usłyszałem niedawno słowa David Whyte’a - „Teraz zawsze niesie ze sobą głębię przeszłości”. Rzeczywiście to kim jestem, zawiera w sobie wszystko to czym kiedykolwiek byłem, czego doświadczyłem. Zauważam też, że ta „wieczna teraźniejszość” pomieszcza w sobie nie tylko moje aspiracje, nadzieje, oczekiwania, ale i wciąż jeszcze nieodkryte zaproszenia z przyszłości. Są w niej moje wątpliwości lęki i zawahania; wzrastam ponad to kim byłem, ku temu kim się staję po to, żeby pozostać w wiecznym teraz.
Zadaję sobie też pytanie jaką opowieść wybiorę, by nią żyć w nadchodzących latach? Stąd też nasłuchuję i dostrajam się do mojej „wiecznej teraźniejszości” po to, by odkryła przede mną kolejne granice duszy, które dziś powinienem wyznaczyć dla siebie.
Być może Ty również rozpoznajesz u siebie potrzebę wyznaczenia nowych granic swojej duszy? Jeśli tak, mam dla Ciebie kilka wskazówek, które mogą okazać się pomocne.
Po pierwsze, poznaj samego siebie. Uświadom sobie, co jest dla Ciebie najważniejsze, kim potrzebujesz być dla własnego dobrostanu. W następnym kroku, kim powinieneś być, aby móc realizować to, do czego czujesz się powołany. Zwróć też uwagę na to, że to dwie odrębne kwestie. W obu zwróć uwagę na to co ciebie woła, w przeciwieństwie do tego czego chcą lub oczekują od ciebie inni. Może i są tu miejsca wspólne, ale przede wszystkim zadbaj o siebie, po to żebyś był tym kim chcesz być dla siebie i innych w nadchodzących miesiącach i latach!
Po drugie, zwróć uwagę na to jakich granic duszy potrzebujesz po to, żeby żyć tym co dla Ciebie najważniejsze. Pamiętaj, że granice skupiają naszą uwagę i energię, czyli pomyśl o tym za czym tęskni twoja dusza? Czego pragnie więcej? Czego mniej? Na co sobie dotychczas nie pozwalałeś? Wyznaczanie granic może wiązać się z pewnymi niewygodnymi wyborami. Bądź delikatny i pełen współczucia dla siebie i innych, jednocześnie wypowiadając prawdę i żyjąc nią.
Po trzecie, świadomie przyjmij, że życie płynie, a Twoje potrzeby i cel dla którego wyznaczasz granice duszy będą się z czasem zmieniać. Słuchaj swojej wewnętrznej mądrości – pozwól, by Cię prowadziła. Daj sobie czas i przestrzeń na ciszę, refleksję, kontemplację i twórczą ekspresję. I miej odwagę mówić „nie” temu, co oddala Cię od ścieżki, którą wiesz, że powinieneś podążać.
Jeden z moich ulubionych wierszy Davida Whyte’a zaczyna się od słów:
Zacznij blisko,
nie rób drugiego kroku
ani trzeciego,
zacznij od pierwszego,
rzeczy
blisko ciebie,
kroku,
którego nie chcesz zrobić.
—David Whyte, “Start Close In”
Kiedy pojawiają się wyzwania lub nowe możliwości, moi niderlandzcy przyjaciele mówią: „Muszę być blisko siebie.”
Dwa tygodnie temu podczas 45 godzin spędzonych na oddziale ratunkowym zauważyłem, że byłem niezwykle „blisko siebie”. Każdą chwilę zaczynałem od wewnętrznej bliskości. Dzięki temu odkryłem drogę do „wiecznej teraźniejszości” wewnątrz mnie. Od tamtej pory wyłaniają się nowe granice mojej duszy.
Ty też, jeśli tylko zechcesz, możesz „zacząć blisko”. Jeśli zwrócisz uwagę, twoja dusza pokaże ci granice, których właśnie teraz potrzebujesz. Stwórz dla siebie przestrzeń do refleksji i kontemplacji, nieważne czy siedząc w medytacji czy przez swój dziennik, spacer w naturze czy jogę w ciszy. Znajdź coś co najlepiej ci odpowiada. Jeśli w głębi siebie poczujesz swoje własne przewodnictwo, rozpoznasz granice i kolejne kroki, które już na ciebie czekają. Słuchaj, poczuj, czuj.
Alan Seale